09.07.2023 r. (niedziela), godz. 20:00
Scena letnia – w ogrodzie
Wstęp: 25 zł (do 08.07.2023 r.), 30 zł w dniu koncertu
Louie Fontaine ma za sobą trzydzieści lat doświadczeń koncertowania i tworzenia różnorodnej muzyki. Jego ostatnia płyta „The Sun Ain't Black”, nagrana w legendarnym studiu Dockside w Louisianie, to przede wszystkim album z gatunku Americana, zawierający bluesa, country a nawet elementy art rocka. Odnajdujemy tam wpływy The Rollng Stones, Nicka Cave'a czy Toma Waitsa, jakie przenikają się w tej kolekcji świetnych numerów. Piosenki są bardzo udane, ale koncert to z łatwością udzielająca się publiczności, rockowo intensywna energia, której trzeba doświadczyć żeby w nią uwierzyć. Gdyby Queens of the Stone Age byli zespołem z gatunku Americana, z Davidem Bowie jako frontmanem, otrzymalibyśmy Louiego Fontaine.
Louie Fontaine to piosenkarz, gitarzysta i basista, który pisze piosenki w szerokiej gamie stylów, często opowiadające szczegółowo makabryczne historie. Jest prawdziwym przedstawicielem pokolenia X, a jego aktorskie umiejętności sceniczne i wideoklipy wydają się być wyrwane wprost z ery MTV. Ale jest także stylowym wokalistą bluesowym, który doskonalił swoje rzemiosło u boku mistrza soul i rhytm & bluesa z Luizjany, Rockie'ego Charles'a, z którym grał koncerty, nagrywał i był producentem jego dwóch ostatnich albumów: „Have You Seen My Uncle Steve” i „I Want First Class”. Charles napisał też piosenkę „That's Rockin” jaka znalazła się na ostatniej płycie Fontaine'a. Osnową albumu są utrzymujące słuchacza w napięciu piosenki, w których Louie Fontaine tradycyjnie wczuwa się w rolę bohatera utworu, również w stworzonych do nich wideoklipach. „The Pill” to utwór z niebanalną aranżacją wokalną w stylu Davida Bowie, a „The Hambiltons” to rozbudowana ballada o morderstwie.
„Jedną z pierwszych płyt, które nagrałem w latach 90-tych, był rockowy musical Murder Before Justice — wyjaśnia Fontaine – więc zawsze zawierało to pewien element teatralny. Występując na scenie lubię zmieniać kostiumy, lubię być kimś więcej niż tylko facetem z gitarą”.
Dlaczego akurat Nowy Orlean?
„Ludzie rozumieją moją muzykę i rozumieją mnie tutaj lepiej – wyjaśnia – Mogę tu zrobić dużo więcej. Mogę podjąć wyzwania. Drzwi są dla mnie otwarte, abym mógł zrobić wiele rzeczy. Może i urodziłem się w Danii, ale marzę teraz po angielsku”.